aaa4 |
Wysłany: Śro 12:55, 10 Maj 2017 Temat postu: |
|
Na polanke znowu spadl deszcz blota, wody i lososi. Carlos stal w napieciu...I nic sie nie wydarzylo.
-Wszystko w porzadku - powiedzial w koncu Cadmann.
Opuscil swoje stanowisko i podszedl do Carlosa. - To wlasnie nazywam strzalem w dziesiatke.
-W sam srodek, amigo. - Carlos uniosl bron. - W sam srodek! - Gdzies w jego wnetrznosciach narodzil sie okrzyk zwyciestwa i przetoczywszy sie wolno przez piersi oraz gardlo, wydostal sie na zewnatrz niczym krzyk prymitywniejszej, bardziej pierwotnej istoty. Pozostali przylaczyli sie do niego. Dwadziescioro mysliwych wykrzykujacych pochmurnemu niebu swoja chwale, czujacych, ze doskonalosc tej chwili laczy ich z dawnymi, prostszymi czasami.
Oni zyli, a wrog, ktorego czlonki i wnetrznosci lezaly przed nimi, byl martwy. Mimo to ta odwieczna scena byla w jakims stopniu niekompletna. W takiej chwili zza skal powinni sie wygramolic szamani, powinni zbadac dlugosc skreconych jelit, popatrzec w martwe oczy wroga i powiedziec, jakie widza tam znaki. Powinni zjesc garsc galaretowatego mozgu i wyspiewywac grozne, krwawe przepowiednie.
Z drugiej jednak strony Carlos wiedzial, ze nie potrzebuje zadnego wrozbity do przepowiadania przyszlosci.
Tutaj, na Avalonie, przyszloscia byla ludzkosc. |
|